piątek, 11 lipca 2008

Dzien 3

Hej. Wvczoraj mialem bardzo pracowity dzien. Wstalem o 7.30 rano rzeby miec zapas czasu w razie czego. Niestety tallin nie chcial sie ze mna rozstac i lunal deszcz. Ale soldaty hardcoru nie latwo sie poddaja, wiec zalorzylem kurtke i jechalem. Nie bylo latwo bo w estonskich miastach bardzo latwo gube orientacje;) Przez pierwsza godzine jazdy pokonywalem male wzniesienia, lae jak dojechalem do miejscowosci Kaila, wyplascilo sie i powoli przestalo padac. Dalej jechalem boczna droga do Haapsaluu. Na okolo rozciagaly sie lasy mieszane i bagna, cywilizacja byla bardzo odlegla minloem doslownie 3 wioski na przestrezni 80 km. Po drodze robilem sporo krotkich przerw i jedna dluzsza na zupke i male co nieco. PO dojechaniu do hapsalu poszedlem zjesc, akurat trafila sie pizzeria. Zamowilem duza mafioso. Tiaaa.... najadlem sie za wszelkie czasy ale puzniej ledwo moglem jechac;) Skierowalem sie w strone zamku. Niestety zamek byl dosc solidnie znisczony ale i tak robil duze wrazenie. Dalej zaczely sie problemy. Zrobilem kilka kolek po miescie i nie moglem znalezc nadmorskiego bulwaru strasznie sie zniechecilem(nie mialem za duzo czasu poniewaz chcialem zdazyc na prom na Hiiume odchodzacy 18.30). pojechalem po prowaint i skierowalem w strone Rohuküli na przystan promowa. Szybko dotarlem do nabrzeza i kupilem bilet. Puzniej juz tylko rozkoszowalem sie morzem i porywistym wiatrem. Postanowilem rozbic sie gdzies niedaleko morza. Znalazlem ladne miejsce rozbilem namiot i ruszylem przez krzaki w strone brzegu. Znalazlem mala zatoczke niestety porosnieta trzcinami. Przebilem sie przez zarosla i szedlem, szedlem, szedlem..... I po 200 albo 300 metrach woda ciagle byla po pas;( wiec postanowilem sie polozyc i przynajmniej pochlapac. Wieczorkiem wypilem dobra herbate (prostop z Biedronki;) i obliczylem ile porzebuja dni na cala wyprawe wyszlo ze moge 2 dni sie gdzies lenic:) ale zobaczymy jak wyjdzie w praniu;)
Ceny w Estonii sa reoche wyzsze niz w Polsce. Ciagle spogladam i widze jak topnieja moje fundusze ale mam jakies zapasowe zaskurniaki w razie czego. Wszytko jest bardzo zadbane, codziennie widze jak poboczem jedzie maszyna koszaca trawe z boku drogi. Estonczycy znalezli fajny sposob na latanie kolein po prostu zalewaja je asfaltem i powstaje calkiem rowna droga.

Brak komentarzy: