poniedziałek, 21 lipca 2008

Dzien 11, 12, 13 i 14

Tak wiec rower mi zdechl wiec mam czas piasac;- ))))
Zaczne od poczatku. Z rygi wyjechalem o godzinie 12-tej mimo to udalo mi sie bez problemu przejechac 120km;-))) Po drodze spotkalem fajnego chlopaka rowerzyste ktory jechal w przeciwna strone wymienilismy sie przydatnymi informacjami i pojechalem. Do Jurmali dojechalem calkiem szybko i po scierzce rowerowej, gdyby nie ona musial bym jechac czyms w rodzaju Lotewskiej Autostrady. Miasto bylo calkiem przyjemne cos w rodzaju letniej siedziby dla ludzi z Rygi. Plaza bardzo ladna wiec sie wykompalem. Dalej kierowalem sie na N w strone puļwyspu Kolka. Pogoda byla znakomita do czasu, az zaczolem rozbijac namiot. Nocowalem na plazy niedaleko miejscowosci Upesgrova.
Kolejny dzien moge zaliczyc do jednych z najgorszych z wyprawy, a mialo byc tak pieknie. Wstalem dosc wczesnie i ruszylem do Kolki bylo znakomicie sloneczko zero wiatru po prostu ideal. Dalej zaczal sie horror. Nie wiem dlaczego ale wczesniej patrzac na mape nie widzialem ze przede mna jest ponad 50km zwirowej drogi po prosu nie chcialo mi sie wierzyc jak okazalo sie to prawda, a jest to calkiem wazna droga w wej okolicy. Przejechalem 20 km bylo w miare ok srednia predkosc 25km/h i zlapalem gume i od tego momentu zaczela sie trauma. Zaczelo padac straszliwie a droga byla ledwo przejezdna. Parlem do przodu odliczajac kazdy kilometr. Ja dotarlem do asfaltu bylem w niebo wziety, caly w blocie jechalem dalej. Az zobaczylem ze jest cos nie tak z przednia opona. Okazalo sie, ze detka wychodzi z opony. Zrobilem krok w tyl i detka strzelila. tiaaaa...zalozylem nowa ale i tak czulem ze ledwo jade. Dojechalem do Ventspil i pomyslalem kupie opone zapasowe detki i bedzie ok. Nie bylo zadnego sklepu rowerowego. Na campingu odbywala sie jakas dzika impreza motocyklowa i dlatego camping byl zamkniety;-((((( Wrocilem do miasta zjadlem pizze i pojechalem na plaze znalezc miejsce na nocleg. Rano stwierdzilem ze jednak rusze dalej w strone Lipawy bo tam na pewno jest sklep.
Niestety caly czas padalo i udalo sie zajechac zaledwie 70km przy czym musialem dopompowywac tylna opone co 10-20 km wiec strasznie. Doczlapalem sie do malego miasteczka Pavilosta. Rano mialem ruszyc dalej i mialo byc cacy;-))))
Wstalem okazalo sie ze mam kapcia z tylu probowalem latac 2 dziurawe detki ktore mi zostaly niestety za karzdym razem przy pompowaniu detki pekaly, a raczej latki sie odklejaly. Pojechalem nawet do malego sklepiku wlasciwie warszatatu samochodowego, nie mieli detek 26" ale kupilem nowy zestaw do latania on niestety tez nie pomogl. Teraz siedze w inf. turystycznej kolo przystanku i czekam na autobus jadacy do Lipawy. Niestety 2 wczesniejsze bylu busami wiec nie moglem sie zabrac z rowerem;-((( Mam nadzieje ze wieczor przyniesie same dobre wiesci;-))))

Brak komentarzy: